Dziedzic się wczoraj pochorował, gorączka, dreszcze, te sprawy. Sytuację udało się opanować, syn zażyczył sobie jednak spania z mamą. A ma dziedzic pewne "natręctwo", co sprawia, że mama za bardzo spać z nim nie lubi-drapie po twarzy, nie siebie rzecz jasna, a współspacza. Wstajemy rano. Dziedzic się przygląda i mówi:
-ślicznie wyglądasz mamuunniu...
jakie kochane dziecko, myśli sobie matka.
- ...i wcale nie masz krosteczek....wszystkie Ci wydrapałem.
tiaaa...rzeczywiście, krostek brak-jest jedna wielka dziura.
Podziękowałabyś, Matko, za nocną kosmetykę ;)
OdpowiedzUsuńJak tak dalej pójdzie, to zacznę myśleć o otwarciu salonu spa:)
Usuń